Komentarze: 0
Wczoraj bylo tak fajnie, milo:)...Ani ja, ani On nie chcieliśmy sie rozstawać. Gadaliśmy do późna w nocy. Takich rzeczy sie dowiedzialam...Zapamiętam ten dzień...15.11.2003...Jako najfajnieszy i najszczerszy dzień jaki widzial nasz związek. Taka bylam szczęśliwa. Rano, gdy sie obudzilam nie moglam przestać o nim myśleć, a na moich ustach tkwił non stop uśmiech.
Było świetnie, do jakiejś godziny 20:00 dzisiejszego dnia. Znów miał doła... Ja wchodze na net z myślą ze znów pogadamy sobie, i ze znów bedzie tak milo, ale nie bo on znów zdolowany. Wiecie jak takie doły rozbijają ludzi?? Mnie to juz zaczyna wpieniać. Zawsze go pocieszam, staram sie jak moge, ale to nic nie daje, a co gorsze on nie chce mi powiedzieć co mam zrobić zeby go pocieszyć! Niewiem jak te doly on sam znosi. Nio oki, przyznam ze niekiedy mu przechodzi jak ja go pociesze, ale rzadko. A jak juz mu przejdzie, to przechodzi na mnie. Najgorsze jest to ze on mi nie chce powiedziec w jaki sposób moge go pocieszyć, wygnać z niego te doły, żeby znów był wesoly. Jak ja kocham jak jest wesoly, jak moge sie z nim powyglupiać, podrażnić:)...A tak mnie boli w śroku, gdy jest smutny i zdolowany:( Czy to ja jestem do niczego, ze nie umiem pocieszyć chłopaka, którego kocham?moją największą miłość!
Powiedzcie mi co mam zrobić? Bo ja juz z czasem strace cierpliwość.
Pozdrawiam.